Poradnik po świecie manicure hybrydowym
1. Dla kogo jest manicure hybrydowy?
Dla każdego. Nieważne, czy jesteś
bizneswoman, czy “kurą domową” – każda z nas chce mieć ładne i zadbane
paznokcie. I tak jak w przypadku tradycyjnego lakieru, również dzięki
hybrydom można “nosić” długie, czerwone szpony, jak i krókie, naturalne
paznokcie w kolorze nude albo różowym. Zdarzają się jednak pewne zawody i
miejsca pracy, gdzie kolorowe paznokcie są zakazane, np. w szpitalu. Są
też takie osoby, które nie lubią osobiście dbać o paznokcie (albo nie
mają do nich ręki) i wolą zostawić to fachowcom (co ma w sumie sens –
czasami wyjście z domu na godzinę i pogadanie o pierdołąch to najlepsza
terapia i odpoczynek).
Istotne znaczenie ma stan paznokci – im
zdrowsze, tym lakier lepiej będzie wyglądał i tym dłużej będzie się
trzymał. Ważne są też codzienne nawyki – ochrona dłoni przed kontaktem z
chemią (np. podczas sprzątania, mycia okien itp.) i regularna
pielęgnacja. Słyszałam jakiś czas temu opinię, że są takie paznokcie
(jakie? tego nie podano), na których lakier hybrydowy się po prostu nie
trzyma. Przekopałam Internet w poszukiwaniu szczegółów i … wygląda na
to, że to bzdura! Patrzcie punkt następny.
Cześć z Was być może uważa, że nie ma
czasu na pierdoły. Jeśli generalnie nie malujecie paznokci a manicure
robicie raz w roku, na Sylwestra, to rzeczywiście coś w tym może być.
Jeśli jednak lubicie kolory i regularnie wkurzacie się na odduszenia po
śnie albo na odpryski już następnego dnia po nałożeniu lakieru – hybrydy
są zdecydowanie dla Was!
2. Ja miałam raz i lakier mi odchodził/odpryskiwał. Dlaczego?
Powodów może być kilka i nie jest to
raczej na pewno naturalna tendencja paznokci do odrzucania ciała obcego.
Niedostateczne zabiegi przed nałożeniem hybrydy, zbyt krótkie
utwardzanie lakieru pod lampą (a nawet zła żarówka), kiepski (albo
przeterminowany) lub źle nałożony lakier, “gmeranie” przy pomalowanych
paznokciach (np. skracanie) i nawet nieświadome podważanie warstwy. Jak
widzicie, jest tego sporo.
Ja osobiście raz miałam przypadek, że
lakier zaczął odchodzić następnego dnia. Stało się to dlatego, że
chciałam sobie skrócić robotę oraz oszczędzić paznokieć i nie zmatowiłam
płytki.
3. A czy hybrydy są bezpieczne dla kobiet w ciąży i mam karmiących piersią?
Wszystko zależy od stanu zdrowia
przyszłej mamy i stosowanych produktów, więc trzeba na pewno sprawdzić
skład lakieru i upewnić się, że nie zawiera np. toluenu, ftalanu
dibutylu (DBP) i aldehydu mrówkowego. Dobry lakier (wcale nie
najdroższy) jest raczej bezwonny a jego skład nie przenika do płytki
paznokcia. Aceton wiadomo – ma dość nieprzyjemny zapach i może u
wrażliwych osób wywołać np. zawroty głowy czy wymioty, dlatego każda z
nas powinna stosować go z umiarem, nie wdychać albo – w skrajnych
przypadkach – odpuścić sobie hybrydy na jakiś czas. U mam karmiących nie
stanowi zagrożenia. Podobnie z lampami – są bezpieczne a światło
skupione jest przez krótki czas na dłoniach.
Znalazłam opinie, że lakiery hybrydowe
(w tym Semilac) mogą uczulać, co skutkuje odczynami na palcach a nawet
twarzy i dekolcie. Nie wiadomo do końca, jaki składnik powoduje taką
reakcję, ale część uczuleń wystąpiło po długim czasie stosowania,
zazwyczaj po użyciu nowego koloru. Tym ważniejsze jest, aby czytać skład
lakierów i uważać na nowości.
3. No dobra, chcę spróbować! Od czego zacząć.
Najlepiej najpierw zapuścić wici u
znajomych – popytać doświadczonych i poradzić się w wyborze salonu
kosmetycznego. Bo tam udałabym się najpierw. Polecam skorzystać z usług
specjalisty choć raz. Wtedy sprawdzimy chociażby, jak czujemy się z
hybrydami. Przetestujemy daną markę, poznamy cały proces nakładania
lakieru – od przygotowania panzokcia, po natłuszczenie skórek.
Drugim etapem jest stworzenie listy potrzebnych rzeczy. Tu stawiam na minimalizm:
- lampę UV lub LED (pierwsza jest tańsza, ale każdą warstwę na jednej dłoni trzeba trzymać min. 2 minuty a druga znacznie droższa, ale zwykle mniejsza, poręczna i utwardza w 40 sekund). Ja mam lampę UV, która jest dość spora, ale mam gdzie się z tym całym kramem rozłożyć, więc jak mawiają: “no big deal”,
- blok polerski,
- pilnik,
- drewniane patyczki do cofania skórek (jeśli nie są wycinane) i usuwania lakieru,
- waciki bezpyłowe (zwykłe zostawiają włoski i mogą na dobre zanieczyścić lakier),
- folia alumioniowa, ta zwykła kuchenna (nie kupujcie specjalnych płatków folii – one mają po prostu dołączony wacik, co można zrobić samemu),
- aceton do zmywania hybrydy,
- odtłuszczasz (alkohol izopropylowy),
- baza – czyli to, co nakłada się pod kolor,
- top – czyli to, co nakłada się na kolor,
- lakier w wybranym kolorze (na początek wystarczy jeden, najbardziej lubiany).
- primer* – czasami jest on nadal oferowany, choć nie jest (albo nie powinien być) potrzebny. Stosowany był do paznokci żelowych i akrylowych. Nakładany jako pierwszy zapewniał lepszą przyczepność.
Przy takiej liście wspomniany minimalizm
brzmi jak żart, ale naprawdę producenci potrafią wciskać w zestawach
rzeczy, które dla początkującej osoby są bezużyteczne. Powyżej to
niezbędny i wystarczający zestaw a płyny powinny być w jak najmniejszej
ilości (np. 100 ml). Swój kupowałam stacjonarnie, w cenie detalicznej.
Nie znałam dobrego sklepu w Sieci a zdecydowanie wolałam poradzić się
osobiście. Sklepu/hurtowni też zresztą nie warto wybierać w ciemno. Lampa UV, cały “osprzęt” i dwa lakiery (Semilac) wyniosły mnie około 200 zł. Jestem pewna, że można wydać jeszcze mniej (jak i więcej). Za manicure w salonie płaciłam 50 zł.
4. Jakie marki są najlepsze?
Szczerze mówiąc, to nie wiem! To znaczy
mogę polecić Semilac, który plasuje się chyba na średniej półce cenowej
(ok. 21-29 za kolor). Używam od początku i poza tym jednym moim
ekspretymentem, nigdy mnie nie zawiodły. Mają dobrą konsystencję, łatwo
się rozprowadzają a pędzelek nie jest ani za szeroki, ani za wąski. Choć
nie mam doświadczenia w efektach specjalnych (np. “syrenka”, ombre) czy
przyklejanych/naklejanych ozdobach. Nie mieszam też marek.
Mogłabym wymienić kilka innych nazw, ale
nie chcę Was nakierowywać – liczę, że w komentarzach będą szczere i
sprawdzone polecenia
Dlatego tak ważne jest, aby przetestować daną firmę na sobie. Może się
zdarzyć, że absurdalnie tani produkt będzie idealny i będzie miał
ciekawe odcienie.
Wszystko używane przeze mnie możecie obejrzeć na zdjęciach poniżej.
5. Ile trwa zrobienie takiego manicure i jak długo się utrzymuje?
W salonie trwało to u mnie godzinę – od
oczyszczenia płytki, po wysmarowanie dłoni kremem. Mi zajmuje to 1,5 – 2
godzin, w zależności od tego, czy zajmuję się skórkami, skracaniem
paznokci, czy tylko usuwaniem lakieru i nakładaniem nowego. Trochę to
trwa, ale z drugiej strony, robi się to raz na dwa, trzy tygodnie.
Dobrze zrobiony manicure wymaga
odnowienia tylko i wylączenia dlatego, że odrost jest zbyt duży, brzegi
paznokci są lekko starte a powierzchnia zmatowiona (czyli nie błyszczy
już tak okazale). Ja moich nie oszczędzam a do nowej sesji zasiadam
właśnie z tych powodów. No chyba, że zachciewa mi się nowego koloru.
Dużo zależy też od tego, jak szybko paznokcie odrastają i ja o nie dbamy
na codzień. Dodam jeszcze, że na jasnych paznokciach widać po jakimś
czasie minimalne pęknięcia (powstają naturalnie).
Jak już się nabierze wprawy, hybrydy są
naprawdę proste. Dodatkowo, w przeciwieństwie do tradycyjnych lakierów,
nie wysychają w trakcie nakładania. Jak się coś nie uda, upaćkamy skórki
albo dotkniemy mokrą powierzchnią, można poprawić patyczkiem albo
wytrzeć wacikiem. Zdarza się, że niektóre kolory marszczą się zaraz po
nałożeniu. Zdarzyło mi się to raz, jeszcze w salonie. Nie trzeba zmywać
tej warstwy, ale trzeba ją pokryć kolejną.
6. A co ja z tego będę miała?
Czas, bo oczywiście poza nałożeniem,
mamy 2-3 tygodni spokoju. Do tego ładnie wyglądające, zadbane paznokcie.
I wzmocnione tymi kilkoma utwardzonymi warstwami. Znalazłam opinie, że
hybrydy niszczą paznokcie. Takie przekonanie spotyka się z krytyką a zły
stan płytki przypisuje się nieopowiednim praktykom, np. przy
zdejmowaniu lakieru albo nadmiernemu piłowaniu. Ja się z tym tak do
końca nie zgodzę.
Jeśli za każdym razem, prócz
odtłuszczenia płytki, musimy ją także zmatowić (poprzez przetarcie
blokiem polerskim), to nie ma możliwości, aby to nie wpłynęło negatywnie
na grubość i stan paznokcia. Owszem, trzeba to robić delikatnie, ale
chcąc nie chcąc ścieramy powierzchnię. Z doświadczenia wiem, że po
jakimś czasie jest ona coraz cieńsza a paznokcie (nawet z nałożonym
lakierem), zaczynając pękać po bokach. W takiej sytuacji odpuszczam
sobie kolejny manicure i nakładam odżywkę. Daję odpocząć paznokciom
przez jakies 2 tygodnie. Trzeba też pamiętać, aby nie zrywać
odchodzącego lakieru, bo uszkadzamy w ten sposób płytkę.
Hybrydy nie ograniczają nas w żaden
sposób. Fanatstyczne jest to, że kończąc cały manicure można robić
wszystko – zmywać, drapać się po głowie, myć okna, przewijać malucha. Na
klawiaturze też można pisać – nic nie odpryskuje, nic się nie odciska.
7. Ok, mam wszystko i wiem wszystko – co teraz?
A załatw Ty sobie 2 godziny wolnego
(haha! tak wiem, ale postaraj się), rozłóż Ty ten cały kram, zrób sobie
herbaty/nalej winka do kieliszka i działaj. Więcej pisać nie będę, bo
wiecie jak to jest z instrukcjami – lepiej zobaczyć niż przeczytać.
Poniżej bardzo przejrzysty film Karoliny ze Stylizacje.
Czyli w skórcie:- Nadajemy kształt, dopieszczamy skórki, matowimy i odtłuszczamy.
- Na całą powierzchnię paznokcia nakładamy cienką warstwę bazy i pod lampę.
- Nakładamy pierwszą, cienką warstwę koloru i pamiętamy o brzegu paznokcia i pod lampę.
- Nakładamy drugą, cienką warstwę (zazwyczaj potrzebna) i pod lampę.
- Nakładamy trzecią (jeśli potrzebna), cienką warstwę i pod lampę.
- Nakładamy top, nie przesadzając z ilością i pamiętając o końcówce paznokcia i pod lampę.
- Odtłuszczamy wacikiem nasączonym alkoholem propelynowym.
- Natłuszczamy skórki i opuszki, kremujemy dłonie.
8. No dobra a jak to teraz zmyć?!
Z tym jest więcej zachodu niż w przypadku tradycyjnych lakierów, ale coś za coś
Przygotowujemy 20 kwadracików folii aluminiowej i 20 wacików oraz
aceton. Najpierw delikatnie (DELIKATNIE) ścieramy pilnikiem wierzchnią
warstwę – to pozwoli szybciej zmiękczyć lakier. Następnie do paznokcia
przykładamy mokry wacik i mocno owijamy go folią. Czekamy 10-15 minut,
ściągamy folię i wacik, patyczkiem delikatnie usuwamy lakier. Po takim
czasie powinien łatwo odchodzić od płytki. Unikajmy ścierania warstwy,
bo ucierpi na tym płytka.
9. Nadal mam wątpliwości. Jest jakaś alternatywa dla hybryd?
Na rynku jest jeszcze coś takiego, jak
lakier żelowy. Ma łączyć w sobie trwałość hybrydy i łatwość nakładania i
usuwania, jak w przypadku lakierów tradycyjnych. Tutaj znów wszystko
zależy od marki – są lepsze i gorsze. Ich koszt to jakieś 20-30 zł.
Część schnie rzeczywiście szybciej, dłużej pozostaje na płytce i nie
blaknie. Z kolei część to zwykłe buble, nie różniące się niczym od
tradycyjnych lakierów. Ja raczej się nie skuszę na testy
***
Mam nadzieję, że wyczerpałam temat i
nawet, jeśli ktoś z Was nadal nie jest przekonany, to przynajmniej wie,
dlaczego. Jeśli jednak coś pominęłam, piszcie w komentarzach. Dajcie
znać, jakie są Wasze doświadczenia z hybrydami i jakie marki możecie
polecić.
Komentarze
Prześlij komentarz